mar 17 2005

koniec...


Komentarze: 1
tak... to juz jest koniec... naprawde to jest koniec...
nie ma juz nas...
nie ma juz jej...
ona nie zyje... :(((((((((((
podjela druga probe samobojstwa :((( boze, dlaczego na to pozwoliles?! czemu ja do tego dopuscilem...? :((((
kiedy jej mama przyszla do domu, ona lezala na lozku, obok niej bylo puste juz opakowanie tabletek i pusta butelka po czyms alkoholowym...
ona juz nie wroci...
:((((((

nie ma juz nas.
nie ma juz jej.
niedlugo to i mnie moze nie byc...

nikt nie jest w stanie w to uwierzyc... ona?! ladna, madra, zdolna, majaca przyjaciol, super rodzine... ona?!
wszystko we mnie umiera, odkad ona odeszla...

nie potrzebuje pocieszenia...

mich_ael : :
Dotyk_Anioła
17 marca 2005, 21:44
Uświadomiłeś mi, że moje problemy są NICZYM... Po prostu niczym... Bo czymże jest zdrada wobec śmierci? Nie chcę Cię pocieszać... Chcę tylko powiedzieć, byś sie nie obwiniał... Bo odebranie sobie życia jest bardzo skomplikowane i przemyślanie... Nie rodzi się to ot tak w głowie... Tylko dojrzewa przez bardzo długi okres czasu... To nie przez Ciebie... Bo nie mógłbyś aż tak bardzo ją zranić, skoro ją kochałeś...

Dodaj komentarz