mar 06 2005

spotkanie


Komentarze: 2
dziekuje dwom osobkom, ktore zechcialy skomentowac poprzednia notke - dodalyscie mi checi do walki...
napisalem list... zajal mi 3 strony papeterii... poszedlem go wrzucic do skrzynki i idac ulica ujrzalem... ja... stala pod kioskiem, miala kaptur na glowie, czy myslala, ze nikt jej w ten sposob nie pozna? zbyt czesto ja widywalem by jej nie rozpoznac... podszedlem do niej ostroznie... nie zdazylem wydusic slowa, a ona juz podniosla glowe i spojrzala na mnie. w zyciu nie widzialem jej w takim stanie - byla blada jak sciana, zaplakana, cala energie z niej gdzies uszla ;( "juz nie wiem co robic, jak zyc..." - powiedziala cichutko - "chyba juz sobie stad pojde...". zlapalem ja za ramie i powiedzialem "nie pozwole ci tak po prostu odejsc. kocham cie...". ona na to : "kochasz? spojrz jak ja wygladam... zniszczyles mnie... a najgorsze w tym wszystkim jest to, ze ja ciebie...tez... no wiesz... pusc mnie prosze...". juz mialem lzy w oczach... puscilem ja... odeszla pare krokow... po chwili podbieglem do niej i dalem list, ktory mial byc wrzucony do skrzynki pocztowej, powiedzialem "chce, bys to przeczytala.". spojrzala na koperte i wziela ja bez slowa.
bylem ciekaw, czy ja otworzy, przeczyta, a moze po prostu wyrzuci?

przeczytala. wlaczyla telefon. wyslala mi smsa o nastepujacej tresci : "byles moim sensem zycia... ja... sprobuje ci wybaczyc..."
uwierzylem... my bedziemy jeszcze razem... szczesliwi...

mich_ael : :
Dotyk_Anioła
07 marca 2005, 16:04
Nadal trzymam kciuki :)
Dotyk_Anioła
06 marca 2005, 14:27
Nie masz za co dziękować... Sama tak zrobiłabym na Twoim miejscu... Tylko, że moja sytuacja jest beznadziejna... Wiem, że on już nie wróci... A każda próba podjęcia przeze mnie walki kończy się fiaskiem... Nie wiem co Ty jej zrobiłeś, że tak to odebrała... Wiem jedno... Byłemu wybaczylabym wszystko... Jedno słowo, sms, cokolwiek... Powodzenia... Jeszcze wszystko się ułoży, ale musisz dać jej czas, nie naciskać i poczekać aż zaufa... Ponownie... Powodzenia...

Dodaj komentarz