Archiwum 11 maja 2005


maj 11 2005 zaczynam od nowa...
Komentarze: 1
jest lepiej. postanowilem zyc od nowa. i jest tak jak byc powinno. nawet mniej mysle o niej i nie wiem czy to dobrze... ale szczerze mowiac... tak jest w porzadku. mysli mam poukladane od nowa. i ktos mi w tym pomogl. tak, to jest dziewczyna...
poznalem ja w zeszly poniedzialek, kiedy to dalem sie namowic znajomym na pojscie do klubu. nie mialem wielkiej ochoty, ale jednak poszedlem. siedzielismy, zamowilismy piwo i gadalismy, bylo nawet fajnie, usmiechalem sie po raz pierwszy od dawien dawna... pozniej moim znajomym zachcialo sie tanczyc... nie chcialem, ale niemalze sila mnie wyciagneli na parkiet. ale ja zamiast na parkiet to poszedlem usiasc na kanapie tuz przy parkiecie. tak siedzialem i siedzialem, gdy nagle uslyszalem "nie najlepszy nastroj do zabawy?"; wczesniej nawet nie zauwazylem, ze ktos jeszcze na tej kanapie siedzial. a to byla ona. magda. rozmawialismy, pilismy sok pomaranczowy. w trakcie naszej rozmowy przyszedl moj kolega i zawiadomil, ze paczka zwija juz sie do domu. jak on sie zdziwil gdy mu powiedzialem, ze ja jeszcze zostane... no i zostalem. razem z magda. czas mijal szybko. zblizala sie polnoc, gdy powiedziala, ze musi juz wracac do domu. odprowadzilem ja na postoj taksowek. kiedy podjechala jej taksowka powiedziala "bylo mi bardzo milo. do zobaczenia." i usmiechnela sie. tak szczerze, promiennie. odwzajemnilem ten usmiech. magda juz wsiadala do taksowki, gdy ja spytalem czy mialaby ochote pogadac czasem ze mna... wyjalem swoja komorke, a ona wziela i wpisala w pamiec mojej ksiazki telefonicznej swoj numer. usmiechnela sie i wsiadla do taksowki.
kiedy wrocilem do domu to myslalem tylko o tym wieczorze... w ciagu tych dwoch czy trzech godzin odnalazlem w magdzie przyjazna dusze. tak po prostu.
na drugi dzien wybralem sie na cmentarz, na grob karoliny. usiadlem na laweczce i podumalem chwile. myslalem : "ciebie juz nie ma. a ja chce dac sobie szanse.". tego dnia karolina mi sie przysnila... to niesamowite. przyszla i powiedziala, ze moje szczescie jest najwazniejsze. to naprawde niesamowite...
kolejnego dnia zadzwonilem do magdy. umowilem sie z nia na spacer. znowu sie usmiechalem... teraz widujemy sie niemal codziennie. niedawno opowiedzialem jej o karolinie. poplakala sie...
magda jest niesamowicie wrazliwa. i ma w sobie tyle dobrej energii. ma przepiekny usmiech i tak ladnie blyszczace sie niebieskie oczy.
wiem, ze z dnia na dzien jest mi coraz blizsza.
mich_ael : :