Archiwum marzec 2005


mar 30 2005 pozostal mi jej grob i wspomnienia... ;(
Komentarze: 0
jakos sie jeszcze trzymam... obiecalem, ze bede silny... ale i tak jest mi zle. bo ona juz nie wroci, juz nigdy :( nie zlapie ja za reke, nie przytule, nie usciskam, nie pocaluje, nie spojrze jej w oczy, nie porozmawiam z nia... to wlasnie uzmyslawiam sobie co dzien. boli, to wciaz boli...
pogrzeb... byl najgorszym przezyciem w moim zyciu. jej rodzina, przyjaciele, znajomi ze szkoly, nawet paru nauczycieli. to bylo przygnebiajace, byc jednym z placzacych nad jej grobem.
i choc juz wiele osob temu zaprzecza, ja czuje sie winny tego co sie stalo. ale z drugiej strony mieszka we mnie namiastka zlosci, bo to co ona zrobila... bylo takie egoistyczne! miala taka kochajaca rodzine... dwa dni po pogrzebie urodzili sie bratankowie, na ktorych tak czekala. jak mogl sie czuc jej brat? mlodsza siostra popelnia samobojstwo, a zona rodzi mu dzieci mniej wiecej w tym samym czasie. szczescie przez lzy rozpaczy? wspolczuje...
karolina miala takie plany. nawet ja bylem w nich uwzgledniony. ale juz nic nie przywroci jej zycia, a ja czuje, ze juz nikogo nie pokocham tak jak jej. powiedziano mi, ze nie powinienem sie zamykac. nie zamykam sie. bede zyl z miloscia do kogos, kto nie zyje. to jest naprawde silniejsze ode mnie.
mich_ael : :
mar 17 2005 koniec...
Komentarze: 1
tak... to juz jest koniec... naprawde to jest koniec...
nie ma juz nas...
nie ma juz jej...
ona nie zyje... :(((((((((((
podjela druga probe samobojstwa :((( boze, dlaczego na to pozwoliles?! czemu ja do tego dopuscilem...? :((((
kiedy jej mama przyszla do domu, ona lezala na lozku, obok niej bylo puste juz opakowanie tabletek i pusta butelka po czyms alkoholowym...
ona juz nie wroci...
:((((((

nie ma juz nas.
nie ma juz jej.
niedlugo to i mnie moze nie byc...

nikt nie jest w stanie w to uwierzyc... ona?! ladna, madra, zdolna, majaca przyjaciol, super rodzine... ona?!
wszystko we mnie umiera, odkad ona odeszla...

nie potrzebuje pocieszenia...

mich_ael : :
mar 10 2005 kolejny dzien milczenia...
Komentarze: 2
to znow ja... jakos sie trzymam i biore na to wszystko sily. dziekuje po raz kolejny za komentarze.
w dzien kobiet wyslalem do niej bukiet rozyczek - jej ulubionych kwiatow. mam nadzieje, ze sie jej podobaly.
od momentu jej ostatniego smsa, zadnego odzewu :( dowiedzialem sie, ze wyjechala do gdyni. i wraca pojutrze. tesknie za nia...
jutro mija nam 3 miesiac bycia razem... nie spedzimy go razem... czy my w ogole jestesmy jeszcze razem?
chce ja zobaczyc, przytulic, pocalowac, powiedziec jak jest dla mnie wazna... probuje sie do niej dodzwonic, ale komorke ma wylaczona. probuje dalej.
pojechalbym to tej gdyni, gdybym wiedzial gdzie ona dokladnie jest...
mich_ael : :
mar 07 2005 czekam... kocham nadal...
Komentarze: 4
nie przypuszczalem, ze bede pisac tu z taka czestotliwoscia. codziennie... ale szczerze powiem, ze mi to pomaga...
ona nadal nie zjawila sie w szkole. widocznie musi to wszystko przeczekac. kochana moja... ja sie tylko boje, zeby ona a w tej swojej izolacji znow nie zrobila glupstwa...
nie wiem, czy mi wybaczy... ona jest bardzo wrazliwa, a ja - taki palant, zranilem ja tak mocno... ;(
rozmawialem dzis z jej najblizsza kolezanka, taka pokrewna dusza. dala mi do zrozumienia, ze karolina powoli dochodzi do siebie. jest jej ciezko, ale majac obok taka osobe, jaka jest paulina, bedzie juz tylko lepiej... tylko, ze ja tez bym chcial przy niej byc. ale paulina twierdzi, ze musze poczekac, ze nie mam sie jeszcze w to wszystko mieszac... nie wiem co mam myslec...?
moja ksiezniczka dzis mi sie snila... to byl taki piekny sen... oddalbym wszystko, by stal sie rzeczywistoscia :(
mich_ael : :
mar 06 2005 spotkanie
Komentarze: 2
dziekuje dwom osobkom, ktore zechcialy skomentowac poprzednia notke - dodalyscie mi checi do walki...
napisalem list... zajal mi 3 strony papeterii... poszedlem go wrzucic do skrzynki i idac ulica ujrzalem... ja... stala pod kioskiem, miala kaptur na glowie, czy myslala, ze nikt jej w ten sposob nie pozna? zbyt czesto ja widywalem by jej nie rozpoznac... podszedlem do niej ostroznie... nie zdazylem wydusic slowa, a ona juz podniosla glowe i spojrzala na mnie. w zyciu nie widzialem jej w takim stanie - byla blada jak sciana, zaplakana, cala energie z niej gdzies uszla ;( "juz nie wiem co robic, jak zyc..." - powiedziala cichutko - "chyba juz sobie stad pojde...". zlapalem ja za ramie i powiedzialem "nie pozwole ci tak po prostu odejsc. kocham cie...". ona na to : "kochasz? spojrz jak ja wygladam... zniszczyles mnie... a najgorsze w tym wszystkim jest to, ze ja ciebie...tez... no wiesz... pusc mnie prosze...". juz mialem lzy w oczach... puscilem ja... odeszla pare krokow... po chwili podbieglem do niej i dalem list, ktory mial byc wrzucony do skrzynki pocztowej, powiedzialem "chce, bys to przeczytala.". spojrzala na koperte i wziela ja bez slowa.
bylem ciekaw, czy ja otworzy, przeczyta, a moze po prostu wyrzuci?

przeczytala. wlaczyla telefon. wyslala mi smsa o nastepujacej tresci : "byles moim sensem zycia... ja... sprobuje ci wybaczyc..."
uwierzylem... my bedziemy jeszcze razem... szczesliwi...

mich_ael : :